piątek, 22 lipca 2011

Republika Macedonii: Скопје [Skopje].

A więc: Skopje. Miasto nad wartką rzeką Wardaw. Stolica macedońskiej rzeczywistości i egzotyki. Jak tam jest?

Скопје - Skopje.

Ledwo co wjechaliśmy do miasta, powitały nas cygańskie dzieci - prawdziwi skopscy ambasadorowie. Wyłaniają się jak spod ziemi i proszą o bakszysz. Radary mają szczególnie wyczulone na cudzoziemców, bo ci w ich mniemaniu to sami milionerowie. My nie dość, że się wyróżnialiśmy w tłumie na ulicy, to jadąc ulicami Skopje na polskich rejestracjach nie mieliśmy w ogóle szans przemknąć niezauważonym. Gdy tylko zatrzymaliśmy się na skrzyżowaniu, ambasadorowie dopadli nas i rusz zaczęli myć przednią szybę brudnymi gąbkami. Potem, "puk, puk!" nam w okna samochodu. "Bakszysz, bakszysz..." Nie daliśmy im pieniędzy, to chłopcy zaczęli myć boczne szyby, a potem tylną, przy czym cały czas pukali domagając się zapłaty. Z jednej strony żal mi ich było, z drugiej wiem, że jak dam palec to spróbują odgryźć rękę i już się nigdy nie odczepią. Na szczęście, nie daliśmy się emocjonalnie zaszantażować.

EVSowy akcent pobytu w Skopje - okno biura ds. integracji europejskiej.

Popołudniu wyszliśmy na spacer po mieście. Na każdym kroku czuło się, że miasto jest stolicą kraju w którym cały czas jest sporo do zrobienia (nadrobienia?). Skopczyków, i Macedończyków w ogóle, los naprawdę nieźle kopał w dupsko. Wszyscy chcieli tu panować, ale nikt nie miał zamiaru inwestować i wziąć jakiejś, choćby skromnej, odpowiedzialności za tubylców. I tak przez lata tereny obecnej Macedonii były najbiedniejszymi terenami we wszystkich państwach, w których skład wchodziły - od Imperium Osmańskiego, przez Królestwo Bułgarii, aż po Socjalistyczną Jugosławię. Ot, zapomniane peryferie.

Jakby tego było mało, w 1963 roku straszne w skutkach trzęsienie ziemi nawiedziło Skopje, z epicentrum, tuż pod placem Macedonii. Statystyki były tragiczne - zginęło ponad 1000 osób, 4000 zostało rannych, 100,000 ludzi pozostało bez dachu nad głową, a 3/4 zabudowy miasta uległo zniszczeniu, w tym wiele bezcennych zabytków. Żywym pomnikiem tamtych wydarzeń jest jest budynek Poczty Głównej, który pozostawiono w niezmienionym stanie od 1963 roku. Na przedniej fasadzie zegar cały czas wskazuje godzinę 5:16. Wtedy stanął po pierwszych wstrząsach.

Czas zatrzymał się wraz ze wstrząsami: 5:16.

Współczesna Macedonia wcale nie ma więcej szczęścia. Od czasu odzyskania niepodległości w 1991 roku, Macedończycy doświadczyli wojny domowej i konfliktu z Grecją. Wszystko skutkowało izolacją i chorym gospodarowaniem publicznymi pieniędzmi. Teraz podobno ma być tylko lepiej.

Najsłynniejszą skopijką jest Albanka - Agnesë Gonxhe Bojaxhiu - która nawet nie urodziła się w Skopje, tylko w Üsküb. Tak nazywano miasto w czasach Imperium Osmańskiego. Któż to taki? Świat zna ją jako Matkę Teresę z Kalkuty. Laureatka Pokojowej Nagrody Nobla z 1979 roku zasłynęła altruistyczną pracą misyjną na rzecz najuboższych na ulicach w Indiach. W czasie swojego życia Skopje odwiedzała czterokrotnie. Doczekała się też w mieście swojego urodzenia kaplicy z muzeum dokumentującym jej życie i misje. Przed kaplicą stoją dwa pomniki Matki Teresy.

Pomnik Matki Teresy przed kaplicą w centrum Skopje.

Wnętrze kaplicy dedykowanej Matce Teresie.

Dlaczego dwa pomniki Matki Teresy a nie jeden? Bo Macedończycy mają obsesję na punkcie pomników i symboli!! Nie wiem czy jest na świecie drugie takie miejsce jak plac Macedonii w Skopje. W promieniu niecałych 100 metrów doliczyłem się bez mała piętnastu pomników! Największe wrażenie robi oczywiście pomnik Aleksandra Wielkiego, o którym już pisałem w kontekście konfliktu macedońsko-greckiego. Pomnik przewyższa swoim majestatem okoliczne kamienice i jest jasnym sygnałem w stronę Greków: "Aleksander jest nasz!" W każdym rogu placu stoi co najmniej jeden pomnik już "normalnych" rozmiarów. Są tam inni bohaterowie narodowi - biskupi, powstańcy, poeci, filozofowie, kochankowie, losowi obywatele, nawet zwierzęta. Uwagę zwraca Justynian I, cesarz bizantyjski, który odbudował ówczesne Skopje, zniszczone trzęsieniem ziemi w VI w.

Justynian I. W tle kamienny XV-wieczny kamienny most nad Wardarem.

Innych konkretnych pomników nie pamiętam, bo było ich zbyt dużo. Najczęstszym motywem przewodnim był zawadiaka z wąsem i szabelką. Na koniu albo przy koniu. Mały, wojowniczy naród, z wielkim kompleksem swojej narodowej tożsamości. Czemu się jednak dziwić? Tyle czasu ich nie było na mapach, a tu nagle są. Jakoś świadomość narodową trzeba zbudować. W dodatku Macedończycy zapewne czują, że są w ciągłym osaczeniu - napierają muzułmańscy Albańczycy i ichnie mniejszości narodowe, Serbom cały czas się marzy wielka Serbia, Bułgarzy też uważają Skopje za stolicę swojej peryferyjnej prowincji, no i jeszcze do tego Grecy, którzy istnienia państewka w ogóle nie uznają. Nie jest łatwo być współczesnym Macedończykiem..

Aleksander Wielki na placu Macedonii.

Dlatego łuk triumfalny. Dlatego te wszystkie pomniki. Dlatego olbrzymie macedońskie flagi w wielu miejscach miasta... Swoją drogą, zastanawialiśmy się czy z lotu ptaka maszty na których osadzone są flagi, nie układają się w macedońską, ośmioramienną gwiazdą albo jakiś inny ważny symbol dla tego narodu. Wcale nie zdziwiłoby mnie to zbytnio, gdyby się okazało, że maszty układają się w jakąś narodową mozaikę. Wisienką na torcie jest nazewnictwo ważnych instytucji w państwie imionami Filipa II Macedońskiego i Aleksandra Wielkiego. Od tego Grecy zielenieją, wyskakują im gule i siwieją włosy.

Chyba tylko Turkom zależało na tych rejonach. Do dzisiaj pozostało tu sporo muzułmanów. W całej Macedonii szacuje się, że jakieś 30% ludności to wyznawcy islamu. W ścisłym centrum Skopje, po drugiej stronie kamiennego mostu, przerzuconego nad rzeką Wardar, cudem ocalałego z pamiętnego trzęsienia ziemi z 1963, jest turecka dzielnica. Bardzo przypomniała mi stambulskie klimaty. Chrześcijanie nie zniszczyli tego miejsca, lecz widać było na pierwszy rzut oka, że miejsce to było bardziej zaniedbane niż reszta miasta i czasy jego świetności minęły razem z panowaniem sułtanów. Jednak w przeciwieństwie do Bitoli, gdzie meczety były nieczynne, a minarety stanowiły jedynie urozmaicenie krajobrazu, w Skopje muzułmańskie świątynie działały i miały się całkiem dobrze. Podczas naszej kolacji (jedliśmy w tureckiej dzielnicy) imam akurat nawoływał do modłów.

Meczet w tureckiej części Skopje.

Na ulicach Skopje, szczególnie po tej drugiej stronie kamiennego mostu, sporo kobiet jest zamotana chustami. Alkohol poza barami i restauracjami sprzedawany jest jedynie do godziny 21.00. Kompromis osiągnięty pomiędzy religiami? Ukłon w stronę muzułmańskiej mniejszości? Wątpliwe. Bo krzyż na górze Vodno nie pozostawia wątpliwości kto tu teraz rządzi. Swoim majestatem przemawia do muzułmańskich mniejszości: "chrześcijaństwo tu mimo wszystko triumfowało".

Plac Macedonii i Góra Vodno.

Ze Skopje wyjechałem z poczuciem, że naród macedoński ma jeszcze sporo do zrobienia (nadrobienia?). Jest to z pewnością miasto warte doświadczenia. Jeśli jednak chodzi o mnie to raczej nie do życia.