wtorek, 31 maja 2011

Jak wypożyczyć samochód na dwa dni płacąc tylko za jeden?

Zdarzyło się to przez przypadek. Gdy się żyje z wolontariackiego budżetu takich okazji się nie przepuszcza. A było tak:

Turkusowe Grande Punto, które zawiozło nasze tyłki na Lefkadę i z powrotem, oficjalnie wypożyczyliśmy na jeden dzień. Zgodnie z zasadami wypożyczalni w Isthmos jeden dzień równa się 24 godzinom. Razem z Sebastianem odebraliśmy "Punciaka" w sobotę rano. Tak na marginesie, zawsze zadziwia mnie jak niewiele potrzeba aby wypożyczyć samochód - wystarczy dokument tożsamości, prawo jazdy, karta kredytowa i dwa podpisy. Kwestia dziesięciu minut i można jechać!

Pani w wypożyczalni oznajmiła nam, że samochód jest wypożyczony na jeden dzień, ale możemy go zwrócić w niedzielę o jakiejkolwiek porze. Dlaczego tak? Bo biuro wypożyczalni w niedziele i tak jest nieczynne.

Już wtedy zrodził mi się w głowie pewien plan. Samochód musiał być z powrotem pod wypożyczalnią nie w niedzielę, ale tak naprawdę w poniedziałek przed otwarciem biura, czyli przed 9 rano. To dawało nam niemalże pełne 48 godzin użytkowania, pod warunkiem, że rzeczywiście odstawimy auto na czas.

Dokładnie obejrzeliśmy parking przed wypożyczalnią - żadnych kamer. Świetnie. Plan można było realizować. I zrealizowaliśmy, a jakże! Lefkadę opuściliśmy dopiero w niedzielę po kolacji. Już zmierzchało. Ja byłem za kółkiem. Po półmaratonie, całym dniu spędzonym na słonecznej plaży i stekiem wołowym w brzuchu nie prowadziło się zbyt świeżo. Powieki zamykały mi się, ale miałem świadomość odpowiedzialności jaka na mnie ciążyła. Cztery wolontariackie życia i zdrowia! Szprycowałem się więc kawą i gumą do żucia, a reszta ekipy, pełna zaufania, chrapała w najlepsze. Dla mnie to był swoisty maraton koncentracji, trochę jak jakaś zbyt realistyczna gra komputerowa. Istniały tylko greckie ciemności bezdroży i krowie ślepia iluminowane długimi światłami "Punciaka". W Xylokastro byliśmy tuż przed drugą w nocy, w poniedziałek. Wszyscy mnie uściskali i poszli spać. Ja też poszedłem w ich ślad, ale tylko na dwie i pół godziny. Musiałem w końcu odwieźć auto z powrotem na parking przed wypożyczalnią...

Warto mieć ten trik na uwadze, przyszłe pokolenia wolontariuszy i innych Sknerusów. Jeśli pójdziecie w moje ślady, robicie to na własną odpowiedzialność!