wtorek, 3 maja 2011

Jurty Diane w Megali Mandinia.

Widok na Zatokę Meseńską z posesji Diany.

Diane jest Brytyjką i ma 65 lat. Od siedmiu mieszka w Grecji. Konkretnie w niewielkiej wiosce Megali Mandinia malowniczo wkomponowanej w zbocza gór Tajgetu na południu Peloponezu. Megali Mandinia jest w lini prostej niecałe 3 kilometry od Zatoki Meseńskiej i 15 kilometrów od Kalamaty, stolicy Meseni. Diane żyje alternatywnym życiem w interesujący sposób dysponując swoimi funduszami. Na dość sporym kawale ziemi, zamiast wylewać fundamenty pod budowę domu z tarasem, rozbiła razem z mężem mongolskie jurty. Zainwestowali w panele słoneczne, uprawę drzewek oliwnych i budowę swojej własnej mini oczyszczalni ścieków. Wszystko z zamiłowania do ekologicznego stylu życia i w trosce o środowisko naturalne.

Po lewej jurta "sypialna", po prawej szopa biblioteczna.

Jurta to typowy namiot mongolski. Diane urządziła go bardzo przytulnie. Na podłodze jest parkiet. Wnętrze jest sprawia wrażenie, że się jest w domu. Są meble, sprzęt RTV, wszystko co znalzłoby się w prawdziwym, elegancko urządzonym salonie. Oprócz dwóch jurt stanowiących pokój sypialny i stołowy, na posesji Diany stoi też polowa toaleta z prysznicem, drewniana szopa nazywana biblioteką i niska przybudówka z kuchnią, jedyny murowany budynek w całym kompleksie. Każdy element jest niezbędny do funkcjonowania obozowiska Diany, tak jak każde pomieszczenie niezbędne jest do funkcjonowania domu czy mieszkania. Wszystko połączone jest brukowaną ścieżką wzdłuż której równiutko wkopane są lampy z solarami. Niemalże wszystko hula na energii słonecznej. Agregator trzeba włączać tylko czasami na noc. Wszędzie rosną zioła i kwiaty. Prawdziwie sielankowa atmosfera, szczególnie teraz na wiosnę.

Jurta "salonowa" od środka.

Diane jest też couchsurferką. Właśnie przez ten portal społecznościowy poznałem ją i to ona ugościła nas w czasie krótkiego pobytu w prowincji Meseni. Pobyt w jej osobistej wiosce był prawdziwą lekcją ekologii, chociaż przede wszystkim była to lekcja wcielania ideałów i marzeń w życie. Diane jest tego wspaniałym, bo żywym przykładem. Jestem jej bardzo wdzięczny za przypomnienie tego, że można, że trzeba. Diane: dziękuję.

Schody prowadzące w ramiona Afrodyty.