czwartek, 24 lutego 2011

Seminarium w Atenach.

Jestem teraz w Atenach na seminarium organizowanym przez grecką narodową agencję. Każdy wolontariusz EVS uczęszcza na cztery podobne spotkania. Pierwsze odbywa się jeszcze przed wyjazdem w kraju macierzystym, drugie tuż po przyjeździe na projekt, trzecie czeka mnie mniej więcej w połowie pobytu, a czwarte po powrocie do Polski. Te seminaria to naprawdę fajna sprawa. Poznaje się mnóstwo młodych ludzi o podobnym usposobieniu i nastawieniu do życia. W przeciągu kilku dni staję się bogatszy o kilkadziesiąt nowych znajomych na facebook’u. Każdy taki kontakt to dla mnie bardzo cenna rzecz. Nigdy nie wiadomo jak się taka relacja rozwinie.


Dzień jest napakowany warsztatami, poprzeplatanymi przez przerwy na kawę, obiad i sjestę. Zajęcia zorganizowane są przez wykwalifikowanych trenerów. Dają mi czas i miejsce na refleksję, pokazują perspektywy, odkrywają nowe horyzonty. Na przykład jestem w stanie porównać mój projekt z pozostałymi w Grecji i na Cyprze, wymienić się wrażeniami i spostrzeżeniami, ponarzekać, pozachwalać i w ogóle pogadać z ludźmi którzy wpakowali się w podobną kabałę co ja. Takie seminaria to naprawdę fajna sprawa.


Jakby tego było mało, seminarium odbywa się w czterogwiazdkowym hotelu „Titania” w samiutkim centrum Aten. Czuję się jak w król w pałacu. Jedzenie jest wyśmienite, łóżka wygodne i ciepła woda pod prysznicem nieograniczona. Nawet nie będę tego porównywał z polowymi standardami xylokastrońskiego mieszkania. Z dziesiątego piętra gdzie odbywają się warsztaty widać Akropolis. Żyć nie umierać!