środa, 23 lutego 2011

Przeżywanie świata antycznego.

Największy chyba zawód w moim życiu sprawiły mi egipskie piramidy w Gizie. W dzieciństwie podniecałem się opowieściami o starożytnych cywilizacjach, szczególnie tej egipskiej. Sporo na ten temat wiedziałem. Znałem imiona władców i bogów, daty i przebieg bitew. Interesowałem się kulturą antyczną. Bardzo marzyłem, żeby pojechać do Egiptu, Rzymu, Grecji i Bizancjum i dotknąć tego o czym tak gorliwie czytałem. Kiedy już jako dorosły dotarłem do piramid w Gizie, cały mit prysnął. Grobowce okazały się bowiem zaniedbaną kupą kamieni, obleganą przez hordy turystów, niemalże w samym centrum zasmrodzonego Kairu.

Być może moja wyobraźnia szwankuje i nie jest tak dzika jak dziesięć lat temu, ale nie potrafię już z takim samym entuzjazmem podchodzić do starożytności. To było tak dawno, że gdyby nie archeolodzy, stwierdzilibyśmy że to nieprawda. Teraz skupiam się na teraźniejszości. Na tym co tu i teraz. Chcę zachwycać się i zachwycam się obrazem rzeczywistym, niewyimaginowanym. Dlatego też pozostałości wspaniałej niegdyś Starożytnej Olimpii wydały mi się tylko porozbijanymi kamieniami, a stadion olimpijski piaszczystym traktem. To właśnie w Olimpii najbardziej doceniłem - autentyczność, prostotę i majestat bijący od porozbijanych kamieni i piaszczystego traktu. Nie musiałem przenosić się oczami wyobraźni w czasiee aby przeżyć coś niezwykłego. Oto i różnica pomiędzy Olimpią a Kairem. Oto i różnica pomiędzy moim przeżywaniem świata antycznego dzisiaj a kilka lat temu.