piątek, 22 kwietnia 2011

Zabieganie.

Jestem tu prawdziwie zabiegany. Moje zabieganie nie ma nic wspólnego ze stresem czy też nadmiarem obowiązków. Po prostu biegam. To trochę tak jak chodzenie tylko że porusza ciało trochę szybciej. Nie, wcale nigdzie nie zbiegam ani ubiegam. Raczej zabiegam. Zabiegam o zdrowie, kondycję, dobre samopoczucie.

Cóż z tego że program treningowy do maratonu w Skopje kompletnie mi się rozsypał? Powodem nie było moje lenistwo czy brak motywacji. Program rozsypał się przez moje wojaże w najróżniejsze zakątki Grecji. Trudno było znaleźć czas i miejsce na trening. Bez żalu porzuciłem więc myśli o starcie w Macedonii. Ups, przepraszam, miałem na myśli Byłą Jugosławiańską Republikę Macedonii, nie prowincję na północy Grecji. Ach ta poprawność polityczna... Zamiast skopskiego maratonu skupiłem się na tym co jeszcze jest możliwe do przebiegnięcia.

Znalazłem bieg w Tessalonikach śladami Aleksandra Wielkiego, gdzie pobiłem rekord życiowy na 10 km (45:44). Na tym jednak nie koniec imprez biegowych, w których pragnę wziąć udział w Grecji. W przyszłą sobotę biegnę 10,5 km w Kalamacie na południu Peloponezu. Mam zamiar wystartować w pomarańczowej koszulce, w hołdzie holenderskiej królowej Beatrix, będzie to wszak jej święto.

W planach mam też półmaraton pod koniec maja lub na początku czerwca. Opcje są trzy: (a) Lefkada - atrakcyjna wyspa na Morzu Jońskim, (b) Teby - kolebka Edypa i spółki, oraz (c) wioska olimpijska w Atenach. Przyznam, że najbardziej ciągnie mnie na Lefkadę, choć tam najtrudniej (najdrożej) się dostać. Ateny uśmiechają mi się najmniej i wcale nie dlatego, że jest to brudne i zanieczyszczone miasto. Po prostu bieg składa się z czterech takich samych okrążeń wioski olimpijskiej. Nudne takie bieganie w kółko, trochę jak gonienie własnego ogona. Może zatem wyląduję w Tebach u króla Edypa? Zobaczymy. Mam jeszcze trochę czasu aby pojąć ostateczną decyzję. O moich biegowych przygodach w Grecji na pewno jeszcze napiszę. Na razie można śmiało rzec, że rozpędziłem się, że rozbiegałem się znowu na dobre. Cóż - wspaniałe uczucie.