czwartek, 21 kwietnia 2011

Jest tyle rzeczy do zrobienia...

W Grecji niby wszystko ma się siga, siga (powolutku, powolutku), a czas pędzi mi szalenie jak nigdzie indziej. Gna na złamanie karku. Kalendarz ciągle dyszy nade mną i przewraca kartkami jak opętany. Ale ja się nie dam zaszantażować, o nie! Ja tutaj zachowuję zimną północną głowę. Nie mamią mnie takie podszeptywania, że już bliżej końca wolontariatu niż dalej. Że już niedługo trzeba będzie pakować manatki i wracać do domu. Że w ogóle to najlepiej to już nic nie robić, wyłożyć się na plaży w Xylokastro i popijać kawę mrożoną czekając na lot z powrotem do Polski. Nie ze mną takie numery! Wbrew pozorom zostało mi tu jeszcze sporo czasu. Chcę go dobrze wykorzystać! A pomysłów mam cały czas w bród. Energii i dynamitu też. Roboczy plan na najbliższe tygodnie powoli mi się w głowie (i w notesie) kształtuje. Nic tylko wprowadzać go w życie. Konsekwentnie - cal po calu. Dzień po dniu.

A tej filozofii ostatnio przyświeca tekst Indios Bravos:

Jest tyle rzeczy do zrobienia
Tyle uniesień do przeżycia
Tyle pomocy do niesienia
I prawd tak wiele do odkrycia

Tyle współczucia jest potrzeba
Ile nieszczęścia i zwątpienia
Co zrobić mogę zrobić muszę
A jest tak wiele do zrobienia

Jest tyle rzeczy do zrobienia, więc jak można by zatrzymać się teraz, w półkroku?