piątek, 15 kwietnia 2011

Komboloj.

Komboloj to dosłownie rzecz ujmując "zbiór węzełków", choć tak naprawdę to paciorki na sznurku, przypominające różaniec. Jest to tradycyjna i ulubiona zabawka Greków. Na komboloja składa się kilkanaście paciorków (ich liczba zawsze jest liczbą pierwszą!), rdzeń (linka albo sznurek), stoper (jeden z paciorków zamocowany tuż za węzłem) i ozdobna kitka. Paciorki mogą być wykonane z niemalże każdego materiału, jednak najbardziej Grecy cenią sobie bursztyn i koral. Takie paciorki obraca się w palcach podobno najprzyjemniej.

W przeciwieństwie do różańca, grecki komboloj ma z obrządkiem religijnym ma tyle wspólnego co ser feta z kurą. Współcześnie to tylko zabawka, z którą Grecy łażą wszędzie bezmyślnie bawiąc się, przerzucając paciorki.

Komboloj jest raczej zabawką starszego pokolenia. Zwykle bawią się nim mężczyźni po pięćdziesiątce, choć młodszych też widywałem. Kobiet z kombolojem w miejscu publicznym nie widziałem nigdy. Może być tak, że zabawka jest stricte zarezerwowana dla mężczyzn. Jednak mi się wydaje, że Greczynki po prostu mają ciekawsze rzeczy do roboty niż obracanie w palcach paciorków. A gdyby tak Greka zapytać: i po co ty się dziadu tymi paciorkami bawisz? Z pewnością odpowiedziałby:

- żeby poprawić koncentrację (no niech będzie),

- żeby pielęgnować tradycję (dziadziu grał w kulki komboloja, ojciec grał to gram i ja),

- żeby uspokoić nerwy (no tak, Grecy to mają nerwy szargane strasznie - najniższy wiek emerytalny w UE, najdłuższa sjesta, do tego zbyt srogie zimy i w ogóle za mało słońca. Stresu a stresu...),

- żeby się palić odechciało (to też lipa, bo widziałem Greków jak w jednej ręce dzierżyli komboloja, a w drugiej telefon komórkowy. Papieros wetknięty był w tę samą dłoń co telefon),

- żeby pokazać wszystkim pozostałym dziadygom w kafenio, że stać mnie na bursztynowego (no, nareszcie coś do rzeczy!),

- bo to mój amulet (jeszcze lepiej!),

- bo i tak nie ma nic innego do roboty (jesteśmy w sednie),

- żeby, yyy, yyy, bo, no właściwie nie wiem...

W Nafplio, pierwszej stolicy Grecji, podobno znajduje się muzeum komboloja. Wybieram się wkrótce w tamte strony, więc z ciekawości wdepnę pewnie i do muzeum. Pomimo tony sarkazmu w tym wpisie podoba mi się ta przedziwna tradycja i chcę się dowiedzieć o niej więcej!