poniedziałek, 24 stycznia 2011

Utrata współlokatora.

Dziś rano wolontariusz ze Szwecji z mojego pokoju na dobre opuścił z Xylokastro. W sumie dość dziwna sprawa, bo nie minęły nawet dwa tygodnie od naszego przyjazdu, a on zdecydował się na powrót do domu. Co więcej, swoją decyzję podjął już w trzecim dniu pobytu, kiedy wszystko było jeszcze nowe i niepoznane. Rzadko wychodził, bo wiedział że wkrótce i tak wraca. Całymi dniami leżał na sofie albo u siebie na łóżku i oglądał filmiki na laptopie. No tak, po co starać się budować relacje z miejscem i ludźmi skoro wkrótce nie będzie się mieć z nimi nic wspólnego. Ale narzekał: że nie podoba mu się mieszkanie z tyloma ludźmi pod jednym dachem, że przeszkadza mu spowolniona mentalność Greków, że tęskni za swoją dziewczyną, że inaczej sobie wyobrażał projekt... a tak w ogóle to i tak tu wcale nie chciał przyjeżdżać, tylko go mentor w Szwecji przekonał żeby jednak spróbował. No cóż, jego wybór. Chciał wracać, nikt go siłą nie mógł zatrzymać. Przynajmniej pojechał na dwutygodniowe wakacje w Grecji za pieniądze podatników Unii Europejskiej...