Drugi dzień wolontariatu odbył się na hali sportowej w miejscowości Βόχα (Vocha), na wschód od Velo. Wygląda na to, że lokalne gminy specjalizują się jednej, dwóch dyscyplinach sportu i szkolą swoich małych obywateli, żeby zostali siatkarzami, koszykarzami, piłkarzami, tenisistami itd. Tak jak w Velo kochają kosza, w Vosze to siatka wiedzie prym. Drużyna seniorska obecnie zajmuje drugie miejsce w drugiej lidze i ma wielkie szanse na awans do ekstraklasy (odpowiednika polskiej Plus Ligi). Wtedy będzie ciekawie, bo do tej małej mieścinki będą przyjeżdżać takie siatkarskie potęgi jak Panathinaikos, Olympiacos czy AEK. W przyszłą sobotę drużyna z Vochy gra ligowy mecz u siebie i na pewno wybiorę się pooglądać ich w akcji.
Wczoraj natomiast trenowali kadetki i kadeci, czyli młodzież w wieku gimnazjalnym. Trener kadetek nie mówił w ogóle po angielsku, ale mimo tego dużo łatwiej odnalazłem się niż przedwczoraj w Velo, bo mogłem z nim pogadać w języku siatkówki. Sam trening przebiegał bardzo spokojnie, głównie ćwiczenia taktyczno-techniczne, w których asystowałem, wprowadzając piłkę do gry, poprawiając ustawienie itd. Muszę jednak przyznać, że umiejętności młodych siatkarzy i siatkarek w tym wieku trenujących w polskich klubach (np. w gliwickim SIKRECIE) są dużo wyższe od tego tego co zaprezentowali wczoraj gimnazjaliści z Grecji. Ale siatkówka to przecież nasz narodowy sport i produkt eksportowy. Mistrzostwo Europy (2009) i wicemistrzostwo świata (2006) nie wzięły się z niczego.
Trzy godziny na hali nabuzowało mnie pozytywną energią. Po drodze do domu zerwałem sobie jeszcze ze cztery pomarańcze, które zjadłem dzisiaj na śniadanie. Słowem, drugi udany dzień projektu!
Wczoraj natomiast trenowali kadetki i kadeci, czyli młodzież w wieku gimnazjalnym. Trener kadetek nie mówił w ogóle po angielsku, ale mimo tego dużo łatwiej odnalazłem się niż przedwczoraj w Velo, bo mogłem z nim pogadać w języku siatkówki. Sam trening przebiegał bardzo spokojnie, głównie ćwiczenia taktyczno-techniczne, w których asystowałem, wprowadzając piłkę do gry, poprawiając ustawienie itd. Muszę jednak przyznać, że umiejętności młodych siatkarzy i siatkarek w tym wieku trenujących w polskich klubach (np. w gliwickim SIKRECIE) są dużo wyższe od tego tego co zaprezentowali wczoraj gimnazjaliści z Grecji. Ale siatkówka to przecież nasz narodowy sport i produkt eksportowy. Mistrzostwo Europy (2009) i wicemistrzostwo świata (2006) nie wzięły się z niczego.
Trzy godziny na hali nabuzowało mnie pozytywną energią. Po drodze do domu zerwałem sobie jeszcze ze cztery pomarańcze, które zjadłem dzisiaj na śniadanie. Słowem, drugi udany dzień projektu!
