piątek, 21 stycznia 2011

Co kraj to obyczaj.

"Jeśli wpadłeś między wrony musisz krakać tak jak one" mówi nam mądre ludowe przysłowie. W moim przypadku przekłada się ono na "w Grecji rób jak robią Grecy". Staram się postępować zgodnie z tutejszymi obyczajami lub przynajmniej zaakceptować je u samych Greków. Jednak nie wszystkie mi się podobają, a niektóre z nich są bardzo dziwaczne.
  • Toaleta. Po podtarciu, zużyty papier toaletowy nie spuszcza się razem z odchodami, tylko składa w kosteczkę i wrzuca do kosza stojącego tuż obok muszli. Marnym pocieszeniem jest fakt że podobne toaletowe zwyczaje panują w Turcji, a jeszcze marniejszym, że w wielu krajach Azji Południowo-Wschodniej zamiast papieru stoi kubeł z wodą do podmycia.
  • Bojler. W naszym domu w bojlerze jest wystarczająca ilość ciepłej wody na dziesięciominutowy prysznic. Przy kąpieli bojler należy wyłączać, gdyż w przeciwnym razie zostanie się porażonym prądem. Moim zdaniem taka mocna przestroga wynika raczej z chęci oszczędności właściciela mieszkania na prądzie i wodzie, ale i tak posłusznie bojler wyłączam. U mnie prysznic nie trwa nigdy dłużej niż dziesięć minut.
  • Punktualność. Czas tu biegnie bardzo różnie i trudno mi wyczuć co to znaczy być punktualnym. W mojej kulturze (osobistej) być punktualnym to być 5 minut za wcześnie. Tutaj godzina spotkania czy odjazdu autobusu to sprawa bardzo umowna. Zwykle wszystko zaczyna się 15-20 minut później niż zakładano, ale czasami (rzadko bo rzadko) 10 minut wcześniej. O czasie - nigdy. I jak tu się w tym wszystkim połapać?
  • Siesta. Od 13.00 do 15.00 wszystko zwalnia, zamykają się sklepy i zakłady pracy. Ludzie idą odpoczywać. Pytanie tylko od czego? W lecie pewnie od gorąca, ale w zimie!?
  • Recykling. To chyba najbardziej frustrująca sprawa - brak systemu utylizującego śmieci zależnie od materiału z jakiego jest zrobiony. Owszem, jestem rozpieszczony. Mieszkałem w Kanadzie, Norwegii, Holandii i wiem jak to można zorganizować. Nawet polskie kolorowe ufoludki recyklingowe i panoszący się po śmietnikach złomiarze wydają się luksusem którego Grecja się chyba nigdy nie doczeka. Na razie absolutnie wszystko ląduje w jednym kontenerze, a moje ekologiczne serce się kraja, kiedy muszę wrzucić papier do tego samego kosza co odpadki organiczne.
  • Ruch samochodowy. Patryk Płuciennik z ngliwice.pl miałby materiału do końca życia. Tyle absurdów drogowych nie widziałem nigdzie indziej na świecie. Na ograniczeniu 50km/h w terenie zabudowanym kierowcy jeżdżą 120km/h. Nie ma sygnalizacji świetlnej, pasy i znaki nie są respektowane. Klasonu używa się do pozdrawiania znajomych albo puszczania innych samochodów na skrzyżowaniu. Piesi i rowerzyści muszą mieć oczy dookoła głowy, w przeciwnym razie zginą pod kołami rozpędzonego motoru, dżipa albo ciężarówki.