Drugiego dnia chciałem uderzyć w Stambuł. Nic z tego nie wyszło. Nad miastem szalała burza. Błyskawice, wicher i rzęsisty deszcz od samego rana. Nie przejąłem się tym zbytnio.
-
In szallach! Będzie co ma być.
Widok z balkonu Akına na deszczowy Stambuł.I tak bez zbędnego pośpiechu, bez zbędnej napinki, zostałem przez większość dnia w domu razem z Akınem i Wynter. Oglądaliśmy głupie kreskówki, jedliśmy po turecku, paliliśmy nargillę i piliśmy whiskey. A za oknem Istambuł cały czas wyglądał podobnie:
Widok z balkonu 2.