- Toaleta. Po podtarciu, zużyty papier toaletowy nie spuszcza się razem z odchodami, tylko składa w kosteczkę i wrzuca do kosza stojącego tuż obok muszli. Marnym pocieszeniem jest fakt że podobne toaletowe zwyczaje panują w Turcji, a jeszcze marniejszym, że w wielu krajach Azji Południowo-Wschodniej zamiast papieru stoi kubeł z wodą do podmycia.
- Bojler. W naszym domu w bojlerze jest wystarczająca ilość ciepłej wody na dziesięciominutowy prysznic. Przy kąpieli bojler należy wyłączać, gdyż w przeciwnym razie zostanie się porażonym prądem. Moim zdaniem taka mocna przestroga wynika raczej z chęci oszczędności właściciela mieszkania na prądzie i wodzie, ale i tak posłusznie bojler wyłączam. U mnie prysznic nie trwa nigdy dłużej niż dziesięć minut.
- Punktualność. Czas tu biegnie bardzo różnie i trudno mi wyczuć co to znaczy być punktualnym. W mojej kulturze (osobistej) być punktualnym to być 5 minut za wcześnie. Tutaj godzina spotkania czy odjazdu autobusu to sprawa bardzo umowna. Zwykle wszystko zaczyna się 15-20 minut później niż zakładano, ale czasami (rzadko bo rzadko) 10 minut wcześniej. O czasie - nigdy. I jak tu się w tym wszystkim połapać?
- Siesta. Od 13.00 do 15.00 wszystko zwalnia, zamykają się sklepy i zakłady pracy. Ludzie idą odpoczywać. Pytanie tylko od czego? W lecie pewnie od gorąca, ale w zimie!?
- Recykling. To chyba najbardziej frustrująca sprawa - brak systemu utylizującego śmieci zależnie od materiału z jakiego jest zrobiony. Owszem, jestem rozpieszczony. Mieszkałem w Kanadzie, Norwegii, Holandii i wiem jak to można zorganizować. Nawet polskie kolorowe ufoludki recyklingowe i panoszący się po śmietnikach złomiarze wydają się luksusem którego Grecja się chyba nigdy nie doczeka. Na razie absolutnie wszystko ląduje w jednym kontenerze, a moje ekologiczne serce się kraja, kiedy muszę wrzucić papier do tego samego kosza co odpadki organiczne.
- Ruch samochodowy. Patryk Płuciennik z ngliwice.pl miałby materiału do końca życia. Tyle absurdów drogowych nie widziałem nigdzie indziej na świecie. Na ograniczeniu 50km/h w terenie zabudowanym kierowcy jeżdżą 120km/h. Nie ma sygnalizacji świetlnej, pasy i znaki nie są respektowane. Klasonu używa się do pozdrawiania znajomych albo puszczania innych samochodów na skrzyżowaniu. Piesi i rowerzyści muszą mieć oczy dookoła głowy, w przeciwnym razie zginą pod kołami rozpędzonego motoru, dżipa albo ciężarówki.
Pełno tu impresji zebranych w czasie wolontariatu EVS na Peloponezie. Popatrz na Grecję moimi oczami!
piątek, 21 stycznia 2011
Co kraj to obyczaj.
"Jeśli wpadłeś między wrony musisz krakać tak jak one" mówi nam mądre ludowe przysłowie. W moim przypadku przekłada się ono na "w Grecji rób jak robią Grecy". Staram się postępować zgodnie z tutejszymi obyczajami lub przynajmniej zaakceptować je u samych Greków. Jednak nie wszystkie mi się podobają, a niektóre z nich są bardzo dziwaczne.